„Downiejsy Ciorstynie!
Jeno górnych chłopców,
Śwircki i wzdychanie…”
Dzień czwarty wg wszystkich najlepszy:
-najlepsze widoki
-najlepsza pogoda
-najlepsza trasa
-najlepsze lody
-najlepszy przewodnik
-najlepsza widoczność
Dzień pełen wrażeń minął bardzo
szybko, a pogoda była wspaniała. Zaczęliśmy od bacówki gdzie poznaliśmy
technologię wyrobu prawdziwych oscypków, a nie jakichś podróbek. Tam nie tylko
kupiliśmy oscypki, ale też adoptowaliśmy - a dokładnie pani Kuciel – bezdomnego
kota.
Drugim
etapem naszego programu był zamek w Czorsztynie, który nie tylko sam jest
piękny, ale też widoki z niego zapierały w dech piersiach (zwłaszcza przy
takiej pogodzie jak dziś).
Następnie
autobus przewiózł nas do Jaworek gdzie zaczęliśmy spacer po majestatycznym
wąwozie Homole. Niektórym nie wystarczyła wyznaczona trasa – ci śmiałkowie
ponieśli jednak koszty: zmoczone buty i rozdarte spodnie.
Ale to
nie koniec, bo została jeszcze Szczawnica, w której spotkaliśmy patrona naszej
szkoły – siedział sobie na granitowym cokole. Zjedliśmy najpyszniejsze lody w
Szczawnicy, ale nie musimy się obawiać o wagę, bo profilaktycznie wypiliśmy już
wodę z pijalni, która nie była najpyszniejsza, ale za to wspomaga odchudzanie.
Po wszystkim wróciliśmy do wilii na obiadokolację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz